targi ślubne Szczecin

Ar­ty­ku­ły po­wią­za­ne

 

Peł­na ener­gii, bez­po­śred­nia, tem­pe­ra­ment­na. Nie owi­ja w ba­weł­nę, ma gło­wę peł­ną po­my­słów, któ­re kon­se­kwent­nie re­ali­zu­je. Speł­nio­na ma­ma i po­dróż­nicz­ka. Zbyt dłu­go nie usie­dzi w jed­nym miej­scu.

Mo­ni­ka Ka­war­dzi­kis swo­ją przy­go­dę w bran­ży ślub­nej za­czy­na­ła w 1995 ro­ku wraz z fir­mą Apol­lo (obec­nie Par­ty­De­co.pl), by po sied­miu la­tach otwo­rzyć wła­sną fir­mę pod na­zwą De­ko­ra­cje Ar­te­na. W tym ro­ku świę­tu­je okrą­gły ju­bi­le­usz swo­jej dzia­łal­no­ści za­wo­do­wej.

 


Pa­trząc na Cie­bie trud­no uwie­rzyć, że je­steś w bran­ży ślub­nej od dwu­dzie­stu lat. Przez ten czas mia­łaś moż­li­wość ob­ser­wo­wa­nia jak zmie­nia­ły się pre­fe­ren­cje klien­tów w kwe­stii de­ko­ra­cji. Jak to wy­glą­da­ło kie­dyś w po­rów­na­niu z obec­ny­mi cza­sa­mi?
MK: Kie­dyś pa­ra mło­da nie przy­wią­zy­wa­ła do de­ko­ra­cji aż tak du­żej wa­gi. Zda­rza­ło się, że do­dat­ków na sa­li we­sel­nej nie by­ło wca­le lub mło­dzi przy­go­to­wy­wa­li je sa­mi – nie­jed­no­krot­nie ze sła­bym efek­tem. Kró­lo­wa­ły de­ko­ra­cje ba­lo­no­we - gir­lan­dy, bra­my, ser­ca za pa­rą mło­dą i oczy­wi­ście ba­lo­ny he­lo­we. Ist­ne ba­lo­no­we sza­leń­stwo. W la­tach dzie­więć­dzie­sią­tych ja­dąc na mon­taż ca­ły sprzęt mie­ścił się do ma­łe­go au­ta oso­bo­we­go. Obec­nie in­ny sa­mo­chód niż do­staw­czy i to dość spo­rych ga­ba­ry­tów nie wcho­dzi w grę.
By­łaś bo­daj je­dy­ną oso­bą w Sz­cze­ci­nie, któ­ra wów­czas zaj­mo­wa­ła się de­ko­ra­cja­mi. Moż­na po­wie­dzieć, że by­łaś pre­kur­sor­ką.
Prze­cie­ra­łam szla­ki. Sta­ra­łam się uzmy­sła­wiać klien­tom, że de­ko­ra­cja to istot­ny ele­ment, któ­re­go nie moż­na po­mi­jać, że dzię­ki od­po­wied­nim do­dat­kom opra­wa ślu­bu i we­se­la zy­ska na ele­gan­cji i spój­no­ści. Jak wi­dać uda­ło się.


Czy by­ło ja­kieś zle­ce­nie, któ­re szcze­gól­nie za­pa­dło Ci w pa­mię­ci?
Tak. 2002 lub 2003 rok, arab­skie we­se­le z ogrom­nym roz­ma­chem. Mu­sia­łam wy­cza­ro­wać pa­łac z ba­śni „Ty­sią­ca i jed­nej no­cy” - od­two­rzyć kli­mat w aran­ża­cji wnę­trza i do­dat­kach. Nie­waż­ny był bu­dżet, istot­ny był efekt koń­co­wy – pe­łen prze­pych i wszyst­ko do­pię­te na ostat­ni gu­zik. Mon­taż tr­wał czte­ry dni, we­se­le trzy. Wszyst­ko się uda­ło. Klient był bar­dzo za­do­wo­lo­ny, a ja mia­łam ogrom­ną sa­tys­fak­cję, że po­mi­mo tak wy­so­ko po­sta­wio­nej po­przecz­ki spro­sta­łam wy­zwa­niu.
Jak wy­glą­da Two­ja współ­pra­ca z klient­ką – za­kła­dam z gó­ry, że to ko­bie­ty są de­cy­zyj­ne w tych kwe­stiach. Przy­cho­dzi przy­szła pan­na mło­da i...?
Pierw­sze py­ta­nie z mo­jej stro­ny brzmi: Jak wy­obra­ża so­bie Pa­ni swo­je wy­ma­rzo­ne we­se­le. Są dwie gru­py klien­tek – jed­ne to per­fek­cjo­nist­ki, świet­nie przy­go­to­wa­ne do spo­tka­nia, wie­dzą do­kład­nie cze­go chcą, ma­ją ze so­bą nie­kie­dy ca­łe se­gre­ga­to­ry z in­spi­ra­cja­mi. Dru­ga gru­pa to pa­nie, któ­re kom­plet­nie nie ma­ją po­my­słu ani żad­nej wi­zji i są otwar­te na wszel­kie su­ge­stie i pod­po­wie­dzi. Po wstęp­nych usta­le­niach prze­glą­da­my set­ki zdjęć, ty­sią­ce pro­po­zy­cji aran­ża­cji sal, ko­lo­ry­sty­ki, do­dat­ków. Mo­ja ro­la po­le­ga mię­dzy in­ny­mi na wni­kli­wej ob­ser­wa­cji. Gdy wi­dzę, że oglą­da­jąc któ­reś ze zdjęć na twa­rzy przy­szłej pan­ny mło­dej po­ja­wia się uśmiech, wiem, że to po­mysł, któ­ry na­le­ży roz­wi­nąć.
Sza­le­nie mod­ne są we­se­la te­ma­tycz­ne. Za­kła­dam, że tak­że re­ali­zu­jesz ta­kie po­my­sły. Któ­re są naj­po­pu­lar­niej­sze?
Tak, oczy­wi­ście. Bar­dzo czę­sto mam ta­kie zle­ce­nia. Zde­cy­do­wa­nie naj­czę­ściej pa­ry mło­de wy­bie­ra­ją te­ma­ty­kę mor­ską. Zda­rza­ją się też we­se­la ha­waj­skie i mo­im zda­niem bar­dzo cie­ka­we – w kli­ma­cie we­nec­kim.
Cie­ka­we, bo w każ­dym z nich wy­stę­pu­je mo­tyw wo­dy. Za­py­tam Cie­bie ja­ko eks­pert­kę. Czę­sto pi­szę o tren­dach ślub­nych w da­nym se­zo­nie – w wa­ka­cyj­nym wy­da­niu ma­ga­zy­nu „Uro­czy­sto­ść” też po­ru­sza­my ten te­mat. W Pol­sce opie­ra­my się głów­nie na tym, co dyk­tu­je bran­ża ame­ry­kań­ska, jed­nak co in­ne­go teo­ria, czy­li to, co jest ogła­sza­ne ja­ko su­per­mod­ne w bie­żą­cym ro­ku, a co in­ne­go prak­ty­ka – czy­li to, co w isto­cie za­ma­wia­ją pa­ry mło­de. Jak na­rzu­ca­ne z gó­ry tren­dy od­naj­du­ją się na na­szym grun­cie? Czy pa­ry mło­de chcą być na cza­sie czy są bar­dziej za­cho­waw­cze i wy­bie­ra­ją kla­sycz­ne roz­wią­za­nia?
Zda­rza­ją się pa­ry któ­re ma­ją śmia­łe, bar­dzo no­wa­tor­skie po­my­sły na aran­ża­cję swo­je­go ślu­bu i we­se­la. Spo­ty­ka­my się, sły­szę o tych wszyst­kich po­my­słach i my­ślę: „Świet­nie! Nie­ba­nal­ne za­da­nie przede mną”. Jed­nak w mia­rę upły­wu cza­su i ko­lej­nych kon­tak­tów ten en­tu­zjazm i chęć „zmia­ny świa­ta” gdzieś się ulat­nia i fi­nal­nie pa­ra wy­bie­ra spraw­dzo­ne po­my­sły. Ostroż­ność wy­gry­wa. Rzad­ko zda­rza się, że­by  mło­dzi zde­cy­do­wa­li się np. na bar­dzo mod­ną obec­nie czerń w de­ko­ra­cjach. A prze­cież ten ko­lor jest prze­pięk­ny, bar­dzo ele­ganc­ki i świet­nie spraw­dza się na we­se­lu – oczy­wi­ście w po­łą­cze­niu z in­nym, wio­dą­cym.

 


W ta­kim ra­zie co za­miast mo­no­ch­ro­ma­tycz­nych do­dat­ków wy­bie­ra­ją mło­dzi?
Zau­wa­żam od­wrót od prze­py­chu ku na­tu­ral­no­ści. Zw­łasz­cza bę­dzie to wi­docz­ne pod­czas let­nich uro­czy­sto­ści ślub­nych. Bę­dą do­mi­no­wa­ły po­lne kwia­ty, podwie­sza­ne kom­po­zy­cje kwia­to­we, świe­ce, szkło, szkla­ne ku­le, oczy­wi­ście tka­ni­ny. Po­nad­to gra świa­tłem – pod­świe­tle­nia i do­świe­tle­nia po­żą­da­nych prze­strze­ni – two­rzy nie­praw­do­po­dob­ny kli­mat miej­sca. Mło­dzi bar­dzo dba­ją o per­so­na­li­za­cję swo­jej uro­czy­sto­ści. Zaj­mu­ję się tak­że tym – do­dat­ka­mi, wi­nie­ta­mi, za­wiesz­ka­mi, etc. Cie­ka­wym po­my­słem są pa­pie­ro­we ser­wet­ki z in­dy­wi­du­al­nym na­dru­kiem, np. imio­na­mi mło­dych, da­tą ślu­bu i do­dat­ko­wą ad­no­ta­cją. Re­ali­zu­ję tak­że ta­kie za­mó­wie­nia.


Mó­wiąc krót­ko – ko­bie­ta or­kie­stra!
Moż­na tak po­wie­dzieć, bo je­że­li ist­nie­je po­trze­ba zaj­mu­ję się aran­ża­cją miej­sca do ple­ne­ro­we­go ślu­bu łącz­nie z krze­sła­mi dla pa­ry i go­ści, na­gło­śnie­niem, na­mio­ta­mi, oczy­wi­ście de­ko­ra­cją. Na jed­ną z im­prez za­pew­nia­łam na­wet agre­gat prą­do­twór­czy! To jed­no z bar­dziej nie­ty­po­wych za­mó­wień.
Słu­cha­jąc te­go je­stem prze­ko­na­na, że oso­by, któ­re z To­bą współ­pra­cu­ją mo­gą spać spo­koj­nie, bo Ty o wszyst­ko za­dbasz i nad wszyst­kim za­pa­nu­jesz. Ch­cia­ła­bym za­py­tać te­raz o in­ną od­sło­nę Two­jej pra­cy, a mia­no­wi­cie nie zle­ce­nia in­dy­wi­du­al­ne tyl­ko fir­mo­we. Ostat­nio mia­łaś nie la­da wy­zwa­nie – de­ko­ra­cję na dwu­dzie­sto­le­cie Uni­ty Li­ne.
Aran­żo­wa­łam po­kład trans­por­to­wy do prze­wo­zu ti­rów - su­ro­wa prze­strzeń o wy­mia­rach oko­ło 140m x 20m. Po prze­mia­nie mia­ło być przy­jem­nie, mi­ło i kli­ma­tycz­nie. I by­ło :) Za­ję­ło to czte­ry dni mon­ta­żu, nie­prze­spa­ne no­ce, ki­lo­me­try tka­nin i mnó­stwo ner­wów. Pra­ca pod pre­sją cza­su, ale to na tym po­le­ga, to mnie mo­ty­wu­je i po­pę­dza. Adre­na­li­na jest nie­zbęd­na i ko­niecz­na.

 


No do­brze. A jak ad­re­na­li­na już opad­nie i masz w koń­cu wy­ma­rzo­ny czas wol­ny, to co Cię wte­dy zaj­mu­je?
Prze­de wszyst­kim dzie­ci. Z ośmio­let­nią cór­ką spę­dzam każ­dą wol­ną chwi­lę. Pra­wie do­ro­sły syn już ta­kiej uwa­gi nie po­trze­bu­je (śmiech). Uwiel­biam też go­to­wać, w mia­rę moż­li­wo­ści po­dró­żu­ję. Upra­wiam wszyst­kie moż­li­we spor­ty wod­ne. Obec­nie je­stem na eta­pie ki­te­sur­fin­gu, wa­ke i SUP (Stand Up Pad­dle). I ko­cham Gre­cję mi­ło­ścią ab­so­lut­ną.